We wrocławskiej manifestacji wzięło udział ok. 50 tys. ludzi. Pokojowy marsz bardzo szybko przerodził się w regularną bitwę uliczną, trwającą do późnych godzin nocnych. Na wielu ulicach demonstranci budowali barykady, zza których zaciekle bronili się przed nacierającymi „siłami porządku”. Funkcjonariusze milicji i wojska do tłumienia zamieszek używali nie tylko pałek, gazu łzawiącego i armatek wodnych, ale także broni załadowanej ostrą amunicją…
26 sierpnia 1980 r., w geście solidarności z robotnikami strajkującymi na Wybrzeżu, na ulice Wrocławia nie wyjechały pojazdy komunikacji miejskiej. Wkrótce do protestu przyłączyły się inne wrocławskie zakłady pracy. W okresie euforii po sierpniowym zwycięstwie prężnie rozwijały się tutaj legalne struktury „Solidarności”, natomiast po wprowadzeniu stanu wojennego opór wobec wojskowej junty był wyjątkowo silny. Nie bez przyczyny do stolicy Dolnego Śląsku przylgnęło miano twierdzy „Solidarności”. We Wrocławiu demonstracje uliczne odbywały się przez cały okres stanu wojennego. Do bardzo gwałtownych starć z milicją dochodziło już 13 i 28 czerwca. Komuniści mogli być więc pewni, że wrocławianie tłumnie zjawią się na zapowiadanej na ostatni dzień sierpnia demonstracji. Jednak skala wydarzeń miała przerosnąć ich najśmielsze oczekiwania…
Waldemar Kras w sierpniu 1982 r. miał 15 lat. W działalność opozycyjną zaangażował się 13 grudnia 1981 r., w dniu wprowadzenia stanu wojennego. W tym czasie nabrał doświadczenia w drukowaniu i roznoszeniu ulotek, rozlepianiu plakatów, czy malowaniu antykomunistycznych haseł na murach. Miał także okazję spróbować swoich sił w bezpośrednich walkach z ZOMO. Uczestniczył w większość wrocławskich demonstracji, w tym w tej największej – 31 sierpnia 1982 r. Kiedy miał 17 lat SB zlikwidowała jego nielegalną drukarnię. Został skazany na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 4 lata. Po wyjściu z aresztu kontynuował swoją działalność do 1989 r. (był m.in. jednym z liderów Międzyszkolnego Komitetu Oporu).Prowadzone od początku stanu wojennego zapiski przetrwały do dzisiaj.
Do pierwszych prób zablokowania demonstracji przez „siły porządku” doszło jeszcze przed jej planowanym startem. Na pl. Czerwonym milicja otoczyła grupę ok. 300 osób, spośród których większość umieszczono w utworzonym nieopodal tymczasowym punkcie zatrzymań. W międzyczasie ZOMO zablokowało sąsiednie ulice, a chwilę później doszło do ataku głównych sił milicyjnych - użyto petard, granatów łzawiących i armatek wodnych. W pozbawiony możliwości ucieczki tłum zaczęły wjeżdżać radiowozy…
ZOMO zaczęło spychać demonstrantów na ul. Legnicką. Ci jednak bardzo szybko zbudowali barykady, zza których początkowo obrzucali milicjantów kamieniami, a następnie przeprowadzili kontratak, zmuszając funkcjonariuszy MO do odwrotu. W ruch poszły butelki z benzyną. Jedna z nich trafiła w transporter opancerzony. Wówczas członek znajdującej się w środku załogi otworzył ogień do otaczających go demonstrantów. Po chwili na miejsce ściągnęły milicyjne posiłki, które rozproszyły tłum. Kilka godzin później ostrą amunicją zostali ostrzelani demonstranci na pl. Kirowa (ob. pl. Orląt Lwowskich).
W międzyczasie walki przeniosły się również na inne ulice centrum miasta.
Podczas starć na ul. Ruskiej cześć z wystrzeliwanych przez „siły porządku” granatów trafiło w okna znajdującego się przy ulicy szpitala. Zatrzymywanych manifestantów bito pałkami oraz kolbami karabinów. Większe grupy ludzi przemieszczały się też m.in. ul. Świdnicką, ul. Kazimierza Wielkiego i pl. Dzierżyńskiego (ob. pl. Dominikański).
Przed 17.00 centrum wydarzeń przeniosło się na ul. Mazowiecką. Zgromadziło się tam kilka tysięcy ludzi, którzy skandowali antykomunistyczne hasła oraz śpiewali pieśni patriotyczno-religijne. Ponownie doszło do walk. W przeciągu kilku godzin całe Śródmieście pokryło się siecią barykad. Podczas starć na Moście Grunwaldzkim tłum obrzucił kamieniami i butelkami z benzyną wojskowy gazik – kiedy samochód stanął w płomieniach, jego załoga się wycofała. Po chwili przewrócony przez demonstrantów do góry kołami pojazd eksplodował i spłonął całkowicie. Zamieszki w całym mieście trwały do późnych godzin nocnych. Ostatnia barykada została zdobyta przez siły milicji o godz. 3.15 nad ranem.
Jarosław Hyk, działacz Solidarności Walczącej, wziął udział w manifestacji pomimo zmęczenia po całonocnym przygotowywaniu ulotek. Gdy dotarł w rejon pl. 1 maja (ob. pl. Jana Pawła II) trwała tam już regularna bitwa uliczna. W pewnym momencie nadjechała kolumna milicyjnych ciężarówek. Hyk postanowił obrzucić je kamieniami. Jedna z nich staranowała demonstranta. Hyk upadł pod koła ciężarówki… Całe zdarzenie zostało sfilmowane przez Wojciecha Wójcika, a film przemycono na Zachód.
Na ul. Legnickiej była masa ludzi, nieprzebrana rzeka. Zobaczył mnie jeden z esbeków, który mnie wcześniej zamknął, i po prostu kazał zomowcowi strzelić w moją stronę z tuby z gazem. Widziałem, że strzela, a pocisk uderza w krawężnik. Oberwałem rykoszetem w nogę – ból, jakby mi ktoś ją uciął. Szarańcza na nas biegła, a ja nie dałem rady się ruszyć. Poczułem tylko, że ktoś mnie wziął pod pachy i zaciągnął do pobliskiego wieżowca. Wpadliśmy do windy i wjechaliśmy na 10 piętro – tam było pomieszczenie, w którym udzielano pomocy. Zaraz podeszły do mnie jakieś kobiety w fartuchach, zapewne pielęgniarki, poobkładały lodem, dały tabletkę przeciwbólową i po jakimś czasie doszedłem do siebie. (…) Później zszedłem na dół i znów ruszyłem w kierunku pl. Czerwonego. Tam padł strzał. Z daleka widziałem, jak kogoś niosą – Kazimierza Michalczyka. Nie dużo brakowało, a zlinczowaliby tego gnoja, co strzelał, ale jakimś cudem udało mu się uciec.
W tym czasie pracowałem w Elwro – razem z Kaziem Michalczykiem. On mnie namawiał, żebyśmy jego samochodem pojechali na pl. 1 maja. Mieliśmy z boku obserwować manifestację. Ja jednak w ostatniej chwili zdecydowałem się jechać rowerem, żeby być bardziej mobilnym (chciałem zobaczyć wiele miejsc). Kaziu tego dnia miał pecha, został postrzelony. Oficjalna informacja o jego śmierci została podana po kilku dniach.
1. pl. Solidarności (d. pl. Czerwony),
pl. Jana Pawła II (d. pl. 1 maja), ul. Legnicka
2. ul. Grabiszyńska, pl. Pereca
3. ul. Kazimierza Wielkiego,
Szewska, Świdnicka, Ruska
4. pl. Dominikański (pl. Dzierżyńskiego)
5. pl. Społeczny, Most Grunwaldzki,
pl. Grunwaldzki
Kazimierz Michalczyk
7września na Cmentarzu Grabiszyńskim we Wrocławiu odbył się pogrzeb Kazimierza Michalczyka. Podobnie jak pogrzeby ofiar lubińskich, miał on charakter patriotycznej manifestacji. W sprawie śmierci Michalczyka prowadzono dwa śledztwa – w latach 1982-1983 oraz już w nowej rzeczywistości politycznej, w latach 1991-1992. Oba zostały umorzone. Nikt nigdy nie odpowiedział za zabicie świadka rozpędzania antykomunistycznej demonstracji. W połowie lat 90. imieniem Kazimierza Michalczyka nazwano jedną z bezimiennych ulic we Wrocławiu w okolicy miejsca, w którym został śmiertelnie postrzelony.
ul. Grabiszyńska 184
53-235 Wrocław